Od dłuższego czasu nurtuje mnie
pewne zagadnienie związane z reklamą. Mianowicie na znacznej części plakatów
wielkoformatowych rozmieszczonych w Koszalinie (w innych miastach zresztą także) nadawcy zamieszczają numery telefonów (zdj. 1 i zdj. 2).
(zdj. 1)
(zdj. 2)
Skoro tak czynią, to zakładam, że uważają
oni, iż dla potencjalnego odbiorcy przekazu jest to informacja istotna i / lub
przydatna. Pytanie tylko, czy tak jest w rzeczywistości?
Gdyby tak było, to musiałby on mieć przecież możliwość zapamiętania zamieszczonego na billboardzie numeru (czasem nawet
numerów). Jednak zapamiętanie ukazującego się na chwilę zlepka 9 cyfr do
prostych zadań nie należy.
Nie tylko dlatego, że jadący samochodem odbiorca musi w tym samym czasie uważać
jeszcze na inne, bardziej istotne sygnały płynące z otoczenia. Także z tej
przyczyny, że dziewięć elementów to górna granica pojemności ludzkiej pamięci
operacyjnej (patrz: magiczna liczba Millera).
A na większości kreacji znajduje się przecież jeszcze przynajmniej kilka innych, bardziej przyciągających wzrok informacji. Danych, które mogą mocno utrudniać proces przetwarzania i zapamiętywania liczb. Zwłaszcza jeżeli odbiorca uzna te inne informacje za istotniejsze od numeru telefonu (mogą one dotyczyć chociażby nazwy reklamującego się podmiotu, przedmiotu reklamy, czy wyróżniającej cechy samej oferty).
Oczywiście kierowca lub
towarzyszący mu pasażer może numer zapisać. Pytanie tylko, kto tak
czyni? Ja nigdy nikogo takiego w życiu nie spotkałem. Co oczywiście nie znaczy,
że takich osób nie ma.
Może też, wykorzystując postęp
techniki, billboard sfotografować. Tylko, że wówczas musiałby mieć nie
tylko przyzwoity aparat, ale także niezły refleks. I poczucie
niezwykłej istotności zamieszczonej na mijanym właśnie billboardzie informacji. Stanu, który kontaktowi z reklamą najczęściej jednak nie towarzyszy.
Może zatem chodzi tylko o to, aby
upewnić odbiorcę komunikatu, że istnieje możliwość telefonicznego kontaktu z
reklamodawcą (z pełną świadomością mocno peryferyjnego przetwarzania tej informacji przez odbiorcę). Ewentualnie o budowanie wiarygodności nadawcy w oczach tych, którzy zetkną się z reklamą (wiarygodny nadawca powinien posiadać zapewne jakąś siedzibę, stronę internetową, profil FB i... telefon).
Oczywiście nie twierdzę, że w niektórych
przypadkach numer telefonu nie może być na plakacie przydatny. Chociażby wówczas, kiedy
ten ulokowany jest tuż przy siedzibie firmy (zdj. 3). Daje to szansę natychmiastowego kontaktu z jej przedstawicielem osobie, która dotrze do firmy tuż po jej zamknięciu, lub przed otwarciem.
(zdj. 3)
(zdj. 3)
Jego obecność jest też zasadna w sytuacji, gdy numer telefonu stanowi element call to action (zdj. 4). Lub też w przypadku firmy z branży, w której stawia się na szybki kontakt z klientem (ubezpieczenia), dysponującej jednocześnie łatwym do zapamiętania numerem telefonu.
(zdj. 4)
W innych
przypadkach przestrzeń wykorzystaną na zamieszczenie numeru kontaktowego można
byłoby prawdopodobnie lepiej wykorzystać (albo i nie wykorzystać, zostawiając na plakacie więcej pustej przestrzeni, co zmuszałoby odbiorcę do poszukiwanie czegoś, na czym mógłby skoncentrować swój wzrok).
PS Informacje na billboardach trafiają też oczywiście do poruszających się po chodnikach pieszych. Być może dla nich dane telefoniczne są bardziej przydatne. Ostatecznie mają więcej czasu i możliwości na to, aby je efektywnie wykorzystać.
PS Informacje na billboardach trafiają też oczywiście do poruszających się po chodnikach pieszych. Być może dla nich dane telefoniczne są bardziej przydatne. Ostatecznie mają więcej czasu i możliwości na to, aby je efektywnie wykorzystać.