poniedziałek, 5 lutego 2018

Centrum Pomorza. Część II. Alternatywne rozwiązania

W poprzednim wpisie, w którym wyraziłem swoją negatywną opinię o przyjętym przez miasto haśle promocyjnym zasygnalizowałem, że kolejny będzie zawierał alternatywne propozycje. Takie, które wynikają z danych upublicznionych przez agencję, która stoi za realizacją pomysłu Koszalin. Centrum Pomorza* oraz z informacji przekazanych mediom przez osoby, które na co dzień zajmują się działaniami promocyjnymi Koszalina.

Przy czym jedynie w dwóch z trzech przypadków będą to propozycje z konkretnymi hasłami. Przy trzecim pomyśle (omówiony w tekście jako pierwszy), jedynie zasugerowany zostanie możliwy kierunek poszukiwań. Przyjęty częściowo – jak się za chwilę będzie można przekonać – także przez realizatorów obecnie wprowadzanej w życie koncepcji.

Zacznijmy od krótkiego cytatu zaczerpniętego ze strony internetowej agencji Rio Creativo. Odnosi się on do Koszalina.

Miasto średniej wielkości, położone w północnej Polsce. W połowie drogi pomiędzy dużymi ośrodkami miejskimi – Szczecinem i Trójmiastem. Kiedy zapytaliśmy przypadkowych ludzi jakie mają z nim skojarzenia, większość z nich odpowiadała: “żadnych”. Co innego mieszkańcy, którzy mają bardzo pozytywny stosunek do swojego miasta lub wręcz są w nim zakochani.

Czytając te cztery zdania nie sposób zrozumieć, jak w ogóle mogło dojść do wykrystalizowania się pomysłu na Centrum Pomorza. Koncept ten przynależy przecież do porządku wybitnie racjonalnego (rzekłbym nawet hegemonicznego), a wyjściowe dane są mocno emocjonalne – mieszkańcy mający bardzo pozytywny stosunek do Koszalina lub będący w nim wręcz zakochani.
(Celowo pomijam w tym momencie kwestię skojarzeń „przypadkowych ludzi”. Tego kim oni byli, skąd pochodzili, w jaki sposób byli o swoje opinie o Koszalinie pytani. Stanowi to bowiem osobny temat do analizy dotyczącej metodologii przeprowadzonych badań).

Czy nie lepiej było zatem w haśle promocyjnym (to pomysł pierwszy) spróbować uchwycić te emocje? Zawrzeć w nim uczucia wiążące koszalinian w miejscem, w którym żyją i chcą żyć? W mojej opinii zdecydowanie tak. I – mam wrażenie – że częściowo także w opinii osób odpowiedzialnych za obecnie prowadzaną kampanię.
Stąd właśnie na plakatach rozwieszonych na wiatach przystaniowych tuż pod napisem NOWA MARKA KOSZALINA widzimy nie Centrum Pomorza (rzeczywista nowa marka), lecz hasło: Miasto dla Ciebie. Slogan, który można by umieścić w sygnalizowanym tu emocjonalnym porządku.

(Zdj. P.S.)

Dwa kolejne pomysły wynikają z przytoczonego poniżej fragmentu artykułu Dominika Wasilewskiego pt. Koszalin kojarzy się z Centrum Pomorza. Zbudowanego z informacji przekazanych mediom i biznesmenom przez pracowników koszalińskiego ratusza.

Koszalin jest najważniejszym ośrodkiem kulturalnym w regionie. „Dzieje się” – to słowa słyszane coraz częściej podczas setek wydarzeń organizowanych przez miejskie i prywatne instytucje. Jesteśmy miastem debiutów młodych i zdolnych artystów. Od wielu lat budujemy markę naszych ogólnopolskich festiwali, takich jak „m - teatr”, „Reflektor”, „Hanza Jazz Festiwal” czy „Młodzi i Film”.

Pierwszy z tych dwóch pomysłów, nienowy zresztą, to Koszalin. Miasto debiutów. Hasła, do którego zgodności z rzeczywistością nikogo z osób nieco bardziej zaangażowanych w życie miasta nie trzeba przekonywać. I którą to prawdę bez trudu można byłoby sprzedać otoczeniu zewnętrznemu.

Zaletą tego rozwiązania jest to, że żadna inna jednostka terytorialna w Polsce nie promuje się przez taką kategorię (zob. http://duolook.pl/slogany-i-logo-miast-i-wojewodztw-w-polsce/). Gwarantuje to zatem wysoką jego rozpoznawalność.
Samo zaś pojęcie - odnoszące się w przytoczonym fragmencie do kultury - można byłoby spokojnie zastosować do innych obszarów, w tym także i tych związanych z gospodarką (chociażby do start-upów).

Drugi wypływający z cytatu koncept to: Koszalin. Tu się dzieje (albo: Koszalin. Dzieje się…). Bazuje ono na ustalonym stanie rzeczy (swoisty insight „konsumencki”). Odnosi do tego, co dostrzegają mieszkańcy i z czego są dumni. I spokojnie może spajać promocję regionalną, czy ogólnopolską koszalińskich wydarzeń sportowych, biznesowych, kulturalnych.

Oczywiście są to tylko trzy z wielu możliwych do zastosowania rozwiązań. To co je odróżnia od pomysłu przyjętego przez władze miasta to zgodność z rzeczywistością. Swoista namacalność, która sprawia, że w odróżnieniu od hasła Centrum Pomorza nie wymagałyby szczególnie rozbudowanych zabiegów, aby przekonać do siebie wybrane grupy odbiorców.

Na zakończenie wrócę do informacji zamieszczonych na stronie Rio Creativo. Czytamy tam: Dotychczasowa formuła funkcjonująca przez lata – „Koszalin pełnia życia” uległa wypaleniu. Hasło było zbyt ogólne, i nieefektywne jako nośnik założeń strategicznych marki, przez co miasto borykało się z  brakiem wyrazistych skojarzeń. 

Problem w tym, że tylko częściowo jest to prawda. Kłopot z przyjętą na lata 2009-2014 strategią polegał przecież nie na jej wypaleniu, czy zbytniej ogólności, lecz na tym, że nikt nigdy nie próbował jej wdrożyć w życie (poprzestano wyłącznie na wprowadzaniu logo i hasła pozycjonującego).

Dotyczyło to nawet tych jej elementów, które były w zasięgu budżetowym i organizacyjnym miasta, takich jak chociażby strefy żywiołów.
Inne koncepty, na przykład Koszalin centrum Welness jako filozofii i stylu życia i Koszalin centrum aktywnej turystyki zdecydowanie przekraczały możliwości miasta, określanego w dokumencie Wrocławskiej firmy mianem mid-city. Nie były też dostosowane do jego specyfiki. Stąd brak ich implementacji można uznać za absolutnie zrozumiałe.


* Z zawartych na stronie agencji informacji nie wynika, że to agencja stoi za samym pomysłem. Czytamy na niej tylko, że zadanie Rio Creativo polegało na przełożeniu jej (tj. koncepcji Centrum Pomorza – P.S.) na język komunikacji wizualnej.

4 komentarze:

  1. Chyba najbardziej zdumiewające są wnioski wynikające z "badań" agencji: "Kiedy zapytaliśmy przypadkowych ludzi jakie mają z nim skojarzenia, większość z nich odpowiadała: “żadnych”. Co innego mieszkańcy, którzy mają bardzo pozytywny stosunek do swojego miasta lub wręcz są w nim zakochani." Jak rozumiem, owi przypadkowi ludzie, którzy nie mieli żadnych skojarzeń z Koszalinem nie byli jego mieszkańcami ("Co innego mieszkańcy, którzy mają bardzo pozytywny stosunek do swojego miasta..."). Wmawianie teraz ludziom spoza Koszalina, że miasto które się z niczym nie kojarzy jest jakimś "centrum" brzmi doprawdy absurdalnie. Chyba, że to jest centrum Niczego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie także ta precyzja badawcza ("przypadkowi ludzie") mocno zdziwiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy poprzedniej marce zbadano - jak pamiętam - głównie pracowników Ratusza.

      Usuń
  3. 13 osób bezpośrednio zaangażowanych w budowę marki z ramienia miasta i ankieta na stronie UM Koszalin, którą wypełniło 136 osób. Strategia promocyjna miasta Koszalina na lata 2009-2014, http://www.koszalin.pl/sites/default/files/pliki/Turystyka/strategie_promocyjna_miasta_koszalina.pdf, s. 6.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.