Jakiś czas temu moją uwagę przykuła pewna reklama. Wyglądała tak, jakby ktoś ją przypadkowo albo intencjonalnie źle powiesił.
Zrobiłem zatem zdjęcie (fot. 1) zastanawiając się jednocześnie nad ewentualną korzyścią takiej jej ekspozycji.
Z jednej strony przyciągała bardziej uwagę (bodziec niestandardowy), z drugiej traciła na czytelności. O ile bowiem jeszcze pieszy mógł się zatrzymać, przechylić głowę i odczytać komunikat, to w przypadku kierowców było to w zasadzie niewykonalne. A tego typu reklamy – jak się zakłada – mają oddziaływać na obie te grupy odbiorców.
Dodatkowo przy takim jej układzie nazwa podmiotu oferującego usługę stawała się jeszcze mniej czytelna.
A przecież ona powinna być tym, co błyskawicznie się rozpoznaje i, przy pewnej dozie szczęścia, zapamiętuje.
(fot. 1)
Kilka dni później przechodząc tą sama ulicą spostrzegłem, że siatka wisi już „prawidłowo” (fot. 2). W tym układzie logotyp był w zasadzie tym, co obok ceny najbardziej się w kreacji wyróżniało.
Kilka tygodni później natknąłem się na kolejną „odwróconą” reklamę (fot. 3). Tym razem regionalnego piwa. Ona również po krótkim czasie ekspozycji wróciła do standardowego położenia.
Jaki był cel tych działań pozostaje dla mnie zagadką (oczywiście wciąż nie wykluczam serii zwykłych pomyłek).
O ile bowiem w odniesieniu do reklamy prasowej istnieje przekonanie, że tego typu prosty zabieg może zwiększyć zauważalności reklamy (w końcu odróżnia się ona od innych), wpływając dodatnio na jej skuteczność, to w przypadku billboardów tego typu działanie może być znacznie mniej efektywne.
Gazetę można bowiem w każdej chwili odwrócić, tak aby bez żadnych utrudnień zapoznać się z przekazem. Billboard takiej szansy nie daje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.